Pozazdrościłam pięknych tworków patchworkowych
Agatce,ale nie potrafię szyć,dlatego zrobiłam na próbę zakladki. Wyszły pstrokate i kolorowe -w sam raz dla dziecka.Mistrzynią patchworkową jest dla mnie
Kasia-dzięki jej kursowi na blogu,udało mi się coś zrobić:-)
bardzo ładna :)
OdpowiedzUsuńMnie też patchworki się bardzo podobają.Zawsze mi się narzuta taka na łózko marzyła.Może tez zrobię sobie chociaż namiastkę tego ;)tzn.zakładkę hehe.Twoja fajna.Tak wesoło i optymistycznie zaraz się zrobiło.
OdpowiedzUsuńJagna-dziękuję.
OdpowiedzUsuńEli-ja też marzę o takiej narzucie-tylko niestety NIC nie potrafię uszyć-max mogę guzik przyszyć,bo już zszycie dziury w moim wykonaniu wygląda koszmarnie:/
No właśnie,mnie też maszyna nie lubi.Ale bądźmy dobrej myśli.Moja siostra swego czasu miała dwie lewe do szycia i wszelkich robótek ręcznych.Dzisiaj śmiga na drutach jak się patrzy.Nie są to wzory skomplikowane,ale z tymi prostymi nieźle sobie radzi.
OdpowiedzUsuń