poniedziałek, 28 września 2015

Marsz Mendelsona w moim wykonie..

Jeszcze wrześniowe dzień dobry!
Za chwilę "piździernik" i w sumie kończy się powoli wysoki sezon ślubny ( prosze wybaczyć nomenklaturę turystyczną )...chociaż śluby bierze się przez cały rok (nie rozumiem tego procederu ;-p ). U mnie natomiast, produkcja ślubna w toku  i to na wysokich obrotach.
Jaka to przewrotność losu...jako zagorzała stara panna ( z wyboru nie musu,żeby nie było..), bez genu panny mlodej, realizuję i sprzedaję ostatnio nawięcej ślubnych zamówień.
 A zaczęło się od jednego kuferka,zrobionego w prezencie dla kuzynki.
W tej chwili robię kolejne + pudełeczko na obrączki.
Dla interesu zarzuciłam grymas niezadowolenia na widok motywów z gołąbkami, łabędziami, całującymi się parami, napisami "love"..no i idę w to. W sumie dla mnie to ciekawe wyzwanie.
Lepiej robić i sprzedać,niż robić i upychać do szafy..;)
Pozdrawiam, cała w Mendelsonach, M.




2 komentarze:

  1. Nie ma co narzekać! Trzeba działać i się cieszyć, że jest co robić :) Retro kuferek fajny, dla mnie byłby wręcz super, ale bez tych różyczek ;) Ta koronka na wieku bardzo ładnie wygląda i podkreśla "starociowy" charakter pracy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie się prezentuje, jak dla mnie różyczki lekko ożywiają całość
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń